W obecnych czasach kiedy producenci gier wypuszczają kolejne wersje znanych od lat tytułów, ciężko jest znaleźć taki, który będzie się czymś wyróżniał na tle konkurencji, czy też na tle poprzednich części. Nie inaczej jest serią Far Cry, która po raz pierwszy miała swoją premierę w marcu 2004 roku. Sam tytuł od tego czasu bardzo ewoluował, jednak w obecnej formie bliżej mu do bliźniaczego tytułu Ghost Recon Wildlands, a niżeli do pierwowzoru.
Miałka fabuła
Do Far Cry 5 zasiadłem parę miesięcy po premierze i zanim to nastąpiło, przeglądając internet wiele razy spotkałem się z opinią, że fabularnie gra prezentuje się na poziomie 2/10. Taka opinia panowała głównie wśród streamerów, którzy potrafią za dobrego deala najgorszego crapa przedstawić jako rewolucję w grach, co tylko może oznaczać, że do takich opinii należy podchodzić z dużym dystansem. W obecnych czasach bardzo trudno jest stworzyć od podstaw dobrą fabularnie grę, dlatego twórcy czasami starają się skupić na zupełnie innych aspektach. Wiele razy spotkałem się ze zwróceniem uwagi na jakiś problem czy chorobę, np. „Hellblade Senua's Sacrifice”. Co udało się rewelacyjnie. Jednak aby zrozumieć to co twórcy chcą opowiedzieć za pomocą gry, to należy na nią spojrzeć z pewnej perspektywy. W Far Cry 5 fabuła opowiada i naświetla obraz sekt. To w jaki sposób one działają, jak są werbowani oraz manipulowani ich członkowie. Jeśli myślicie, że na świecie nie ma tak działającej sekty, która by potrafiła wyprać mózg swoim członkom to pragnę przypomnieć tragedię, która miała miejsce w 1978 roku w USA, gdzie 900 członków sekty: Świątynia ludu” po przemówieniu swojego guru dobrowolnie wypiło napój, w którym znajdował się cyjanek. Dlatego obraz jaki został przedstawiony w Far Cry 5 uważam za dość interesujący, o ile podejdzie się do gry nie jak do kolejnej opowieści, lecz spojrzy na nią z innej perspektywy.
Wpadłem w tekstury
Niektóre gry od Ubisoftu od kilka lat cierpią na ten sam syndrom, kopiuj - wklej. Dobrym przykładem jest wspomniany wcześniej Ghost Recon Wildlands, gdzie na wszystkich rejonach świata na jaki został on podzielony, są dostępne dokładnie te same misje. O ile we wspomnianym tytule tych rejonów jest dużo, tak w świecie Far Cry 5 znajdziemy tylko trzy. Mimo wszystko jeśli zdecydujemy się na czyszczenie po kolei rejonów to bardzo szybko odczujemy syndrom Ghost Recona. Jeśli chodzi o misje fabularne i poboczne, to też nie zachwycają one jakimiś super rozwiązaniami. Jak nie dostaniemy jakiegoś zlecenia na zabójstwo, to zostaniemy wysłani aby znaleźć zagubione komiksy czy zapalniczki. Bo przecież typowi, który nam to zleca nie chce się ruszyć tyłka z miejsca i poszukać samemu, tylko wygłasza nam tekst „jak dobrze że jesteś, mam dla Ciebie robotę...”. Dla relaksu możemy sobie połowić ryby czy też zapolować na zwierzęta, ale to rozwiązanie jest znane z poprzednich części. Niestety odnoszę wrażenie, że Ubi stara się tworzyć gry z pewnymi sprawdzonymi rozwiązaniami, pomimo że zbiera za to dość często cięgi, a szkoda bo o ile zawsze ich chwalę za to, że te gry wyglądają ładnie, tak reszta dość często leży i kwiczy. Na szczęście błędy takie jak wpadanie w tekstury zostało naprawione. Raz przytrafiło mi się doznać takiego buga, na szczęście silnik rozpoznał błąd i po chwili znalazłem się na „powierzchni”. Opisywać działania naszych partnerów botów, których jest aż 6 do wyboru, a którzy towarzyszyć będą nam przez większość rozgrywki nie będę. Jedne działały lepiej inne gorzej. Na pochwałę zasługuje pies, który potrafi złapać ślad zwierzyny i nas do niej doprowadzić. Inni towarzysze robili bardziej lub mniej dziwne rzeczy, z których na szczęście można się tylko pośmiać.
Titan by tego nie uciągnął
Nadszedł czas aby napisać kilka słów odnośnie działania gry oraz silnika na którym ta gra działa, a który nie posiada jakiejś super fizyki. Czasami napotkamy rzeczy, które będziemy w stanie przestawić poruszając się, a czasami będą to puste tekstury przez, które przejdziemy. Dlatego nie rozumiem dlaczego był taki duży problem zoptymalizować grę. Bo zdarzyło mi się dość często podczas rozgrywki uświadczyć dość znacznych spadków fps. Czy to podczas normalnego przemierzania przez świat czy podczas misji fabularnych, chociaż i tak jest dużo lepiej niż we wspomnianym wcześniej tytule Ghost Recon Wildlands. Jedno co muszę przyznać, że graficznie i dźwiękowo nie ma za bardzo się do czego przyczepić.
Czy warto
I na koniec jak zawsze małe podsumowanie, czy warto zainteresować się tytułem i go zakupić. Na pewno fani serii nie będą rozczarowani. System piramidalny znany z Mafii 3, mimo usprawnienia i skrócenia nie sprawdza się tak dobrze, lepiej było by gdyby fabuła bardziej prowadziła za rękę. Niedzielni gracze też nie będą narzekać, tym bardziej że nie trzeba grać regionami, ale można dać się poprowadzić fabule, która niestety rzuca nas na misje tylko w danym obszarze jednego z członka rodziny. Dodatkowe misje, które są dostępne w wersji gry Gold lub dla osób które posiadają tzw. „Season Passa” to zupełnie inne krótkie, oddzielne historie.
Dla niezdecydowanych napiszę, że ukończenie głównego wątku gry plus wszystkie misje poboczne poza kilkoma wyzwaniami, zajęło mi dwadzieścia osiem godzin. Czy to dużo czy mało to pozostawiam Waszej ocenie.